Wciąż nie ustają dywagacje na temat Całunu Turyńskiego, na którym podobno widnieje podobizna Chrystusa. Chęć zobaczenia, jak naprawdę wyglądał Jezus, pasjonuje ludzi od wielu lat. Choć wydawałoby się, że to niemożliwe, kilkanaście lat temu zmarł mężczyzna, który twierdził, że na własne oczy widział Chrystusa, a dokładnie jego ostatnie chwile przed ukrzyżowaniem. Zwykły szaleniec? Nie do końca. Raczej twórca oryginalnego wynalazku, który do dzisiaj budzi wiele emocji.
Mowa o urodzonym we Włoszech w 1925 roku ojcu Pellegrino Ernettim. Mężczyzna, który był benedyktynem i egzorcystą, miał dość nietypowe zainteresowania, jak choćby fizyka kwantowa, z której otrzymał dyplom. Być może to doprowadziło go do skonstruowania w latach 60. chronowizora, niezwykłego urządzenia przenoszącego w czasie. Warto zaznaczyć, że w zasadzie urządzenie nie umożliwiało przenoszenia się w przeszłość. Pozwalało natomiast ujrzeć obrazy i usłyszeć dźwięki pochodzące z czasów, gdy nikt jeszcze nie myślał o aparacie fotograficznym czy dyktafonie. Jak wyglądał ten cud techniki? Miał kształt dużego pudła wyposażonego w kineskop, na którym można było obejrzeć wydarzenia z przeszłości. Odpowiednią datę oraz miejsce nastawiało się za pomocą przycisków i pokręteł.
Na czym polegał sekret urządzenia i jakim sposobem w ogóle udało się je stworzyć? Działanie aparatu było oparte na wykorzystaniu promieniowania elektromagnetycznego. Według teorii Ernettiego, każde wydarzenie produkuje pewną dawkę energii, która nie ginie wraz z upływem czasu. Przy pomocy specjalnego urządzenia można ten sygnał wzmocnić, a następnie przetworzyć na obraz i dźwięk. Co istotne, chronowizor umożliwiał obserwację wydarzeń pochodzących z przeszłości, a nie przyszłości, ponieważ te ostatnie nie wytwarzają żadnego promieniowania elektromagnetycznego.
Ernetti nie skonstruował sam genialnego urządzenia. Miało tego dokonać we współpracy z nim kilkunastu naukowców, z czego dwóch to bardzo znane postaci. Chodzi o Enrico Fermiego i Wernera von Brauna. Pierwszy z nich został laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie chemii w 1938 roku. Drugi natomiast zaprojektował nowoczesną rakietę dla potrzeb Hitlera, a po zakończeniu II wojny światowej uczestniczył w amerykańskim programie podboju kosmosu. Udało mu się między innymi skonstruować rakietę, za pomocą której Amerykanie mogli wylądować na Księżycu. Ekipa badawcza składająca się z takiej klasy naukowców miała więc wszelkie predyspozycje, by dokonać nawet tak niewiarygodnej rzeczy, jak wynalezienie chronowizora.
Krótko przed swoją śmiercią Ernetti miał wyznać, że zdjęcie przedstawiające Chrystusa jest fałszywe, tak samo zresztą jak treść dramatu. Nie zaprzeczył jednak istnieniu chronowizora, twierdząc, że urządzenie faktycznie zostało skonstruowane. Nie jest to jednak pewne. Jenny Randles w książce „Breaking the Time Barrier: The Race to Build the First Time Machine” [Złamać barierę czasu: Wyścig do zbudowania pierwszej maszyny czasu] potwierdza, że Ernetti przyznał, że zdjęcie Chrystusa zostało sfałszowane, ale samo urządzenie powstało. Randles dodaje jednak, że sam Ernetti powiedział, że nie udało się go uruchomić. Mnich wciąż miał jednak wierzyć, że kiedyś będzie to możliwe. Jeszcze inne informacje na temat losów chronowizora głosi ojciec François Brune, który osobiście znał Ernettiego. Mężczyzna w swojej książce „Chronowizor – urządzenie do badania przeszłości” twierdzi, że wynalazek nie tylko istniał i działał, ale również, że został zdemontowany z rozkazu papieża Piusa XII, ze względu na niebezpieczeństwo ujawnienia ważnych tajemnic, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Jaka jest prawda na temat tego wydarzenia? Czy chronowizor działał, a może wciąż jest wykorzystywany? Niestety, najprawdopodobniej okazja do poznania prawdy zniknęła wraz ze śmiercią Ernettiego i być może nigdy nie dowiemy się, czy tajemniczy chronowizor rzeczywiście istniał.
Źródło: Science-Info.pl, YouTube
You must be logged in to post a comment.